Fragment z życia polityka – wywiad z Poseł na Sejm Martą Kubiak

/
7 mins read

Pani Poseł, jest pani bardzo aktywna w polityce, widać panią w terenie, ale i w różnego rodzaju mediach. Mam wrażenie, że kilka lat temu nie była pani tak aktywna. Co się zmieniło?

Prawdę mówiąc nic. Zawsze byłam aktywna w okręgu. Większość czasu między posiedzeniami Sejmu spędzałam w terenie, wśród ludzi. Jednak, któregoś dnia pojawiły się wokoło mnie osoby, które wyraźnie pokazały, że mogę robić wiele dla naszych Małych Ojczyzn, jednak, jeśli informacja o tym nie zaistnieje w przestrzeni publicznej, to nie istnieje dla ludzi, a jeśli coś nie istnieje, to znaczy, że tego nie ma. Ktoś by mógł stwierdzić, że to zagranie wizerunkowe, jednak to jest błędne myślenie. Dzięki temu, że widać moje działania, więcej osób potrzebujących pomocy może się do mnie zgłosić. W takiej sytuacji mogę być skuteczniejsza i jeszcze szerzej działać na rzecz mieszkańców mojego okręgu, zwykłych ludzi, miast i wsi. Przykładem może być sprawa Ukrainy, kiedy 24 lutego 2022 roku wybuchła wojna za naszą wschodnią granicą, telefony rozgrzały się do czerwoności, każdy chciał pomóc, ale nie każdy wiedział jak. Pamiętam, że zaczęła się organizacja transportów humanitarnych na Ukrainę oraz przygotowania do przyjmowania uchodźców. To naturalne, że ludzie pisali, dzwonili z prośbą o wsparcie ich działań. Pierwsze odzywali się do kogoś, kogo w jakiś sposób znali, przynajmniej z ekranu telewizora, komputera czy telefonu. Pomagałam wtedy tworzyć skuteczne zbiórki i wspierałam organizację bezpiecznych schronień dla uchodźców. Czasami nie było trzeba wiele, wystarczyły konkretne rozmowy z sołtysami, wójtami czy burmistrzami. To wszystko, a udawało się stworzyć coś pięknego. Przykładem niech będzie Liceum Janka z Czarnkowa, gdzie wspólnymi siłami zorganizowaliśmy tam dom dla dzieci z rodzin zastępczych aż z Zaporoża. Chcę tu szczególnie podziękować dyrektorowi Janowi Palaczowi i Staroście Czarnkowsko-Trzcianeckiemu Feliksowi Łaszczowi, ponieważ ich zaangażowanie w sprawę pozwoliło na błyskawiczne udzielenie pomocy. Wracając do dzieci, znalazły się one w Polsce, organizacja, która ich przygarnęła nie udźwignęła ciężaru ich utrzymania i zapewnienia godnych warunków. Zostali w cudzysłowie wyrzuceni na bruk, a zaopiekowała się nimi jedna z rodzin z okolic Poznania. To jednak było rozwiązanie tymczasowe. Te dzieci potrzebowały czegoś trwałego, nie przejściowego obozu, tylko stabilności, na już. One uciekały z Ukrainy pod ostrzałem żołnierzy rosyjskich. Ich najbliżsi ginęli na ich oczach. Po kilku telefonach udało się znaleźć dla nich dom w Czarnkowie, właśnie we wspomnianym liceum. Dzięki działaniom wielu ludzi sprawa znalazła szczęśliwy finał, a dzieci nie mogły sobie wymarzyć lepszego miejsca do życia. A to jedna z wielu historii.

No dobrze, a co na to pani mąż? Ja dowiedziałem się z Wikipedii, że jest pani mężatką, jednak męża nigdy nie widziałem. Przeszukałem uważnie wszystkie zakamarki Facebooka i zupełnie nic. To w takim razie on jest, czy go nie ma? Sama przyznała pani, że jeśli czegoś nie ma w mediach to nie istnieje.

Dla świata mediów nie istnieje, on jest dla mnie i zapewniam, że za każdym razem, jak wracam do domu, to on tam jest i czeka. W związku małżeńskim jestem od 2017 roku. Jednak po części, jest tak jak pan powiedział, mój mąż nie istnieje w życiu publicznym, taką decyzję podjęliśmy wspólnie, w poszanowaniu naszych potrzeb i celów. Ja jestem posłem i wiąże się z tym wiele rzeczy, często bardzo nieprzyjemnych. Mąż ceni sobie prywatność, nie chce pokazywać się w sieci czy na ekranie telewizora. Osobiście też nigdy nie chciałam wykorzystywać go do budowania swojego wizerunku, choć wiem, że są posłowie, którzy w naturalny sposób funkcjonują w życiu publicznym całymi swoimi rodzinami. Szanuję to i rozumiem, jednak w moim przypadku uważam, że byłoby to nieuczciwe i gryzłoby się z moim sumieniem oraz zasadami. Jeśli chodzi o podejście mojego męża do mojej służby, to doskonale się rozumiemy i myślę, że uzupełniamy. Każde z nas posiada przestrzeń dla siebie i samorealizacji, a to jest ważne z perspektywy tego, jak funkcjonujemy jako rodzina.

Nieprzyjemne rzeczy? Mówi pani przykładowo o groźbach?

Tak, w okresie przed kampanijnym szczególnie często pojawiają się wiadomości z pogróżkami, część z nich zgłaszana jest odpowiednich służb. Przykładowo zacytuję kilka fragmentów niektórych wiadomości, jakie otrzymuję.

– Zostało Ci mało czasu. Lepiej szybko porzuć swoją karierę polityczną, albo brutalnie cię oskalpuję przy pomocy noża grzybiarskiego.

– Zadźgam Cię jak Adamowicza.

-Będę gwa**** twoje dzieci, psa, zwierzęta…

To, oczywiście, jedne z najbardziej brutalnych treści, jakie otrzymuję, jest jednak wiele pomniejszych wiadomości. Wiele osób sympatyzujących ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej używa w moim kierunku i osób mi bliskich przeróżnych wulgaryzmów, epitetów, próbuje zastraszyć i zniechęcić do pełnienia mandatu, ich wena twórcza wydaje się nieograniczona. Jednak przyzwyczaiłam się do tego. Jeśli chcesz być w polityce do pewnych treści musisz się przyzwyczaić, a na niektóre bezwzględnie należy reagować. Przede wszystkim chcę oszczędzić tego mojej rodzinie. To ja jestem posłem i jeśli ktoś ma być celem jakiegokolwiek ataku to ja, a nie osoby mi bliskie. Po drugie, jeśli nie jesteś zdolny do znoszenia krytyki, dyskusji, czy wrażliwy na czyjeś opinie to od razu sobie odpuść. Polityka w takiej sytuacji nie jest dla ciebie. My jako politycy jesteśmy ludźmi publicznymi, którzy zajmują kluczowe stanowiska władzy, a nasze decyzje wpływają na życie milionów ludzi. W związku z tym, jesteśmy obiektem krytyki, a także celem dla wszelkiego rodzaju ekstremistów i przestępców. Przykładem takich właśnie ataków może być ostrzelanie samochodu posła PiS Artura Szalabawskiego przez nieznanych sprawców. Jego zdaniem agresja i hejt pod jego adresem nasiliła się po ujawnieniu afery pedofilskiej Krzysztofa F. W dzisiejszych czasach, z łatwością można znaleźć informacje o politykach w internecie, takie jak adresy e-mail, numery telefonów, a także informacje o ich rodzinach i życiu prywatnym. Niestety, istnieją osoby, które mogą wykorzystać tę wiedzę do wysyłania gróźb, nękania i szantażowania. Tak naprawdę każda osoba pełniąca funkcję publiczną może być potencjalnym celem, nawet jeśli działa w dobrej wierze i stara się służyć swojemu społeczeństwu.

Niestety, tak jak wspomniałam, rodziny polityków również bywają celami ataków. Ataki te często są motywowane przez polityczne lub ideologiczne przekonania, a osoby bliskie politykom są traktowane jako „kolateralna szkoda” lub cel szantażu. Niezależnie od przynależności politycznej, są absolutnie nie do zaakceptowania i naruszają podstawowe zasady demokracji i wolności obywatelskich. Polityka nie powinna prowadzić do nękania i ataków na rodziny czy bliskich polityków. To stanowi poważne zagrożenie dla demokracji i rządów prawa, niestety na całym świecie dochodzi do coraz większej ilości tego typu incydentów.

Wspomniała pani o wojnie na Ukrainie. Czy uważa pani, że część gróźb kierowanych w stronę polityków może pochodzić z kierunku rosyjskiego i być częścią siania dezinformacji?

Zastraszanie polityków przez Rosjan w Polsce to problem, który należy traktować bardzo poważnie. Rosyjskie służby specjalne podejmują różnego rodzaju działania, mające zrealizować założone cele w naszym kraju. Podejmowane przez nich czynności, na różnych płaszczyznach należy zaliczyć do największych zagrożeń bezpieczeństwa narodowego. Wystarczy przywołać incydent sprzed kilku dni, gdzie rosyjski samolot utrudniał działania w ramach frontexu polskiej załodze samolotu patrolowego. Innym przykładem niech będą Białoruskie władze, które w ramach polityki wymierzonej przeciwko Polsce, umożliwiły tysiącom migrantów, głównie z krajów Bliskiego Wschodu, dotarcie na białorusko-polską granicę i usiłowali ich przerzucić na terytorium Polski. Białoruś wykorzystuje ich jako narzędzie polityczne i nie zapewnia im należytej pomocy. Niewykluczone, że wśród tych osób są agenci, którzy mają celowo destabilizować sytuację w Polsce, czy w innym europejskim kraju. Analogiczne sytuacje mieliśmy podczas kryzysu migracyjnego w 2015 roku. Wtedy w dużej części wraz z migrantami ekonomicznymi do Europy przybyli terroryści związani z islamskimi środowiskami ekstremistycznymi. Efekt był taki, że wzrosła liczba ataków terrorystycznych w całej Europie, a migranci zamiast zasymilować się ze społeczeństwem europejskim zaczęli tworzyć dzielnice „No Go”, gdzie do dziś jedynym prawem, jest prawo szariatu. Polska była krajem, który oparł się presji euro elit, jednak jak widać Ziemniaczany Król z Białorusi nie dał za wygraną i próbuje drugi raz tego samego na Polakach.

Rozpoczęliśmy rozmowę od mediówi tym samym motywem może warto zakończyć. Poruszyliśmy częściowo wady, może tego tak pani nie nazwała, ale powiedziała pani o hejcie, groźbach i atakach na bliskich. Czy jest jeszcze może jakaś szczególna zaleta, funkcjonowania na portalach społecznościowych?

Jak tak sobie myślę, to jest jedna szczególna zaleta. Dzięki funkcjonowaniu w ten sposób w przestrzeni publicznej nawiązałam kontakt z wieloma wartościowymi ludźmi z całej Polski. Dzięki temu mam szerszy wgląd na wiele spraw, zwłaszcza tych, w których potrzebuję spojrzenia z perspektywy danego problemu, grupy zawodowej i nie tylko. To zwykli ludzie, tworzą program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości, a nieustanna komunikacja i przepływ informacji pozwala być cały czas na bieżąco. To istotne, ponieważ tylko w ten sposób dajemy wyraźny sygnał, że traktujemy poważnie naszych obywateli. Ja cenię sobie narzędzia, jakie daje współczesny postęp technologiczny. Dzięki temu mogę otaczać się ludźmi, którzy pomagają mi skuteczniej działać na rzecz mieszkańców naszego kraju i to jest ważne.

Rozmawiał Wojciech Wysopol

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

Najpiękniejszy miesiąc maj

Następny

Uwaga na smsy od oszustów

Ostatnie z

Bez osłonek

Niekiedy zazdrościłam osobom, które zupełnie nie interesują się polityką, a nawet nie chcą rozmawiać o niej.

Jesień ma swoje uroki…

Jesienne dni nie zawsze nastrajają optymistycznie, ale jesień ma też swoje uroki. Pani Alina zrobiła zdjęcie