Taki tytuł zaproponowała Pani Barbara Nowak, która przysłala swój wiersz z 1975 roku. Była wówczas uczennicą Technikum Rolniczego w Powodowie.
Babci Antosi szafa ze skarbami.
U mojej Babci w szafie pachnie naftaliną
Babcia myśli, że wszystkie mole ją ominą
Czasem pokazuje swoje dziwne skarby
Jaką to historię kryje w sobie każdy
Na górnej półce same kapelusze
Dziadka z wielkim rondem, Babci z pióropuszem
Biały szalik Dziadka z jedwabnymi frędzelkami
Zakładał go gdy wybierał się na spacer z kolegami
Jest futerko czarne z wielkimi guzikami
Tak mięciutkie i ciepłe jak Babci policzki
Gdy tuliła nasze buzie zalane łzami
Są buciki czerwone ze złotymi klamerkami
Babcia je nosiła na tańce z przyśpiewkami
W kąciku za szafą stoją oficerki
Zawsze na baczność pięknie wyglancowane
Dziadek w nich paradował na koniku bułanym
Nasz kochany Dziadek był przystojnym ułanem
Ta menażka wojskowa jest trochę pogięta
Przeszła z dziadkiem całą wojnę
Ona nie jedną historię pamięta
W tej szkatułce czerwone korale między broszkami
Babcia je nosiła do bluzeczki misternie haftowanej
Złote obrączki wstążeczką związane
A na nich rok 35 i imiona
Dziadków wygrawerowane
Obrączki bardzo rozczuliły Babcię
Czy skarby przetrwają kiedy jej zabraknie?
Barbara Nowak (rok 1975)
Ps. Rok 2022
Dawno nie ma Babci i szafa zniknęła gdzieś ze skarbami
Skarby zostały już tylko w starym notesie z wierszykami
Tylko ten zegar na ścianie ocalał
On nie przeszkadzał nikomu
Od stu lat jest strażnikiem tego domu
Wciąż chodzi i bije i nigdy się nie psuje
Choć pożyjemy jak najdłużej
On i tak nas przeżyje
Dzisiejsze Babcie nie mają takich skarbów
Internet z dnia na dzień nasze życie zmienia
Babcine szafy pękają w szwach
A wszystkie ciuszki i śmieszne starocie
To zwykłe rzeczy do wyrzucenia.
Barbara.
Historia mojej Babci Pelasi
Dzień Babci i Dziadka to święto bardzo radosne. Wnuki z życzeniami i kwiatami odwiedzają swoje babcie i dziadków, którzy jak się okazuje w dzisiejszych czasach są bardzo potrzebni. Zapracowani rodzice często dają swoje pociechy pod opiekę babci i dziadka, a ci z kolei rozpieszczają swoje wnuczęta, zapewniając opiekę często przez większość dnia. Bardzo dobrze pamiętam swoja babcię Pelasię. Była szczupłą, niewysoką , pogodną kobietą, zawsze zapracowaną, bo w gospodarstwie, chociaż małym, pracy nie brakowało . Czytała mi bajki. Niektóre musiała czytać tak często, że nauczyłam się ich na pamięć. Pomimo trudności z zakupem, w domu książek nie brakowało. Babcia często zabierała mnie ze sobą do pielenia grządek albo na pole . Właśnie wtedy dowiadywałam się o czasach jej dzieciństwa i młodości. Urodziła się w 1903 roku miała jeszcze sześcioro rodzeństwa. To nie były łatwe czasy. Pracowali wszyscy od najmłodszych . Moja babcia poszła na służbę. Była pokojówką panienki Izabeli, w majątku właściciela Popowa Starego ,Barchlina i Koronowa – Ksawerego Speicherta. To nie była ciężka praca, ale bardzo wymagająca. Przez cały chodziła kilka kroków za panienką i w każdej sytuacji, przy stole, na spacerze, w podróży podczas składania wizyty, w razie czego spieszyła z pomocą. Pomagała w ubieraniu, w doborze sukienki i tak 24 godziny na dobę. Babcia mieszkała w pałacu w Popowie. Swoich rodziców, rodzeństwo widywała w kościele w Buczu, ponieważ rodzina Speichertów tam jeździła na nabożeństwa.
Pałac w Popowie był ostoją polskości , postępu, a właściciel Ksawery Speichert głosił idee pracy organicznej w walce z zaborcą. Pracował społecznie. Oddziałowi powstańczemu ze Śmigla ufundował sztandar. W Popowie gościło wielu znakomitych gości, w tym gen. Dowbór- Muśnicki Naczelny Dowódca Powstania Wielkopolskiego. Panienka Izabela miała jeszcze siedmiu braci, więc gości zawsze było wielu ,a wśród nich starających się o jej rękę . Babcia musiała być na każde skinienie Izabeli. Z chwilą kiedy panienka wyszła za mąż służba się skończyła i babcia poszła na służbę do rodziny aptekarskiej w Śmiglu. Taka była młodość Babci- pracowita i pełna obowiązków… Założyła własną rodzinę urodziła trzy córki Leokadię, Władysławę i Łucję. Przez kilka lat mieszkali w Lesznie , ale o pracę było trudno. Rodzinę trzeba było utrzymać. Babcia szyła , a dziadek – stolarz pracował tam , gdzie dostał pracę. Wrócili do Bucza , dziadek wyjechał do pracy w kopalni , a babcia zajmowała się domem i niewielkim gospodarstwem . Razem ze swoją mamą a moją prababcią prowadziła gospodarstwo. Wszystko się zmieniło z chwilą wybuchu II wojny światowej. Dziadek dalej pracował na Śląsku . 11 listopada 1941 roku o godz. 6 rano żołnierze okupanta wkroczyli do wsi. Był mróz ok. -20 stopni . Zbudzono mieszkańców i dwie rodziny dostały nakaz zapakowania się w ciągu godziny. Jedna z nich była rodziną mojej babci . Niewiele można było zabrać. Na wóz wrzucono kilka tobołków . Niemiec polecił dobrze okryć dzieci. Wóz dojechał do Śmigla. Tam odbyła się pierwsza selekcja. Babcia z córkami została skierowana na dworzec do Kościana. Pociągiem dojechali do Łodzi. Żandarmi z psami czekali na dworcu i przeprowadzili do dużego budynku. Każdy dostał snopek słomy ,aby się na nim położyć. Po kolei wszystkich zbadano i zrobiono zdjęcia z numerami. Po miesięcznym pobycie w strasznych warunkach ,babcię z córkami (w wieku 9, 7 i 5 lat) wywieziono do miasta Schelklingen. Był tam sierociniec i klasztor zamieniony na lagier. Czterem osobom przydzielono dwie prycze. Po sprawdzeniu dokumentów Polizeifuhrer skierował babcię do prac y w kuchni. Wszy, choroby, brud dokuczały. Tak wyglądał pobyt w lagrze. Racje żywnościowe wystarczały dzieciom, ale nie dorosłym. Konina, zupa ze zmarzniętych ziemniaków lub brukwi i trochę chleba to obozowy jadłospis. W marcu córki Babci zachorowały na chorobę zakaźną i zabrano je do szpitala w Echingen. Tam w ciągu dnia umierało kilkoro dzieci. Trudno sobie wyobrazić, co czuła Babcia. Jednak wszystkie trzy wróciły do zdrowia i do lagru. Powoli zaczęli przyzwyczajać się do nowych warunków. Obca mowa, obcy nieprzyjaźni ludzie i okropna nędza. Codzienna kontrola pomieszczeń, przez Lagierfurera i jego świtę, powodowała niewyobrażalny strach. Babcia zauważyła, że upodobał sobie najmłodszą Łucję, choć to ona właśnie nie odpowiadała tzw. normom niemieckim. Miała długie czarne warkocze i śniadą cerę. Podczas każdej kontroli dopytywał się o jej zdrowie, wybaczał wybryki, częstował słodyczami, a podczas przyjmowania zwierzchników kazał, aby ją ładnie ubrać i wrzucał pieniądze do skarbonki ,którą jej podarował .To właśnie przez małą Łucję życie stało się znośniejsze. Nikt nie wiedział , że Niemcy szukali dziadka. Latem 1942 roku sprowadzono go do lagru ,a jesienią całą rodzinę wysłano do Ratzenhofen pod nadzór księżnej posiadłości Isny. Przy cegielni dostali mieszkanie. Dziadek pracował jako stolarz we dworze. Dzieci musiały iść do niemieckiej szkoły we wsi Rohdorf. Do szkoły jeździły 3 km na nartach , ponieważ mieszkali w Alpach. Dziadek szukał argumentów, aby córki nie uczyły się w szkole. Oświadczył, że dzieci nie mają butów i odzieży . Natychmiast dostał kartki na przydział i oboje z babcią zostali zmuszeni do ich wykupienia. Już wiedzieli, że zostali przygotowani na zniemczenie. W1945 roku rozpoczęły się naloty (pięć km od Isny znajdowała się fabryka amunicji). Żołnierze amerykańscy przynieśli im wolność. Dziadek pracował na utrzymanie rodziny, babcia zajmowała się domem, nie mieli już biedy. Wrócić jednak do Polski nie mogli , ponieważ transporty należały do rzadkości. Babcia chciała wracać do rodziny a dziadek miał wątpliwości. Sam zorganizował transport do kraju i jako kierownik był odpowiedzialny za skład kolejowy. Dotarli do Ojczyzny pod koniec 1946 roku. Podróż była bardzo uciążliwa, ale to, co zobaczyli po powrocie do Bucza, było po prostu straszne. Ruina, brak pracy. Dziadek wyjechał do pracy na Ziemie Odzyskane ,a babcia została w tej ruinie. Córki były starsze a przede wszystkim byli u siebie.
Życie mojej babci nie oszczędzało. Pamiętam, że była osobą pogodną i wyrozumiałą, szczególnie dla wnuków ,których miała sześciu, a ja byłam jedyną wnuczką i może dlatego ode mnie zawsze wymagała więcej. Całe życie ciężko pracowała praktycznie o wszystkim musiała decydować sama ,bo dziadek zamieszkał z nami dopiero po przejściu na emeryturę. Babcia pomimo drobnej sylwetki była niezwykle silną kobietą .
Alina Napieralska