Moja najpiękniejsza Wigilia

2 mins read

O wspomnienia tej najpiękniejszej, zapytałam kilka osób z powiatu wolsztyńskiego.

Pani Anna –Najpiękniejsze wigilie były te w późnym dzieciństwie (w wieku 10 do 12 lat), kiedy z mojego rodzinnego domu, rodzice wieźli nas maluchem, 4 km w tunelu śniegu, do babci na Wigilię. Czekał na nas gwiazdor, a na choince paliły się świeczki i to była prawdziwa magia świąt – choinka, gwiazdor i śnieg. Nie otrzymywało się prezentów za darmo – trzeba było śpiewać, powiedzieć wiersz lub zatańczyć. Gwiazdor miał też ze sobą rózgę dla niegrzecznych dzieci.

Pani Elżbieta – Szczególnie wspominam te z dzieciństwa. Przyjeżdżał do nas wujek, samotny brat ojca i przywoził pomarańcze. Każdy z nas dostał jedną. Do dziś pamiętam ten jej zapach. To były lata 60. Nie było w sklepach pomarańczy, jak dziś. Raz w roku miałam to szczęście, że mogłam w Wigilię zakosztować pomarańczy. Pamiętam też śliczne ubranka dla lalek, które mama szyła z odpadków krawieckich. Wszystko wtedy docenialiśmy. A dzisiaj? Nie wiem, co chciałabym dostać pod choinkę, bo wszystko mam.

Pan Włodzimierz – Sięgam do lat dziecięcych na Kielekczyźnie. W domu było wspaniale. Oczekiwałem na choinkę, (którą ojciec przynosił z lasu). Wigilia, choć skromna składała się z dwunastu potraw. Słuchaliśmy kolęd z radiowęzła w wykonaniu Mazowsza. Choinka ozdobiona była z własnoręcznie wykonanych ozdób. Chodziliśmy do sąsiadów, by zobaczyć kto ma najładniejszą. A potem szliśmy na Pasterkę, dwa kilometry do kościoła skrótami, przez pola. Te tradycje starałem się częściowo podtrzymywać z moją małżonką, choć tradycje różniły się nieco.

Pan Zdzisław – Najmilej wspominam te z dzieciństwa, gdy jako 4-latek chodziłem do przedszkola prowadzonego przez Siostry w Wolsztynie. Mimo że rodzice pracowali, to święta były zawsze ekstra. Dziadek (mamy ojciec) przyjeżdżał na każde Boże Narodzenie i to był najpiękniejszy prezent.

Pan Jan – Utkwiła mi w pamięci Wigilia w okresie stanu wojennego, ponieważ ograniczył on naszą swobodę. Nie można było dodzwonić się do krewnych, znajomych z życzeniami, ani odwiedzić rodzinę w sąsiedniej miejscowości, ponieważ trzeba było mieć przepustkę.

Pan Bartek – najpiękniejsza moja Wigilia była ta, kiedy po raz pierwszy zabrano mnie na Pasterkę o 24 do kościoła w Chobienicach. Byłem mały i pierwszy raz zobaczyłem tylu ludzi w kościele. Rodzice nie bardzo chcieli mnie zabrać, przekonując, że zasnę i będzie kłopot. Ale byłem na tej Pasterce. Przysnąłem, jednak do dziś pamiętam tę pierwszą Pasterkę.

Pani Maria: Myślami powracam do tych Wigilii, gdzie przy stole zasiadała cała rodzina wraz z najbliższymi krewnymi. Dzieliliśmy się opłatkiem, śpiewaliśmy kolędy, a potem najstarsze dziecko uczestniczące w wieczerzy, wybierało prezenty spod choinki. Były to najczęściej książki. Pamiętam, że będąc w maturalnej klasie otrzymałam pod choinkę zegarek na rękę.

Wysłuchała

Anna Domagalska

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

Życzenia

Następny

Pasterka w kościele św. Józefa

Ostatnie z

Nad Dojcą w Wolsztynie

Dwuletnia Stefcia mieszka nad Dojcą w Wolsztynie. Bardzo lubi spacerować nad rzeką, a pogoda sprzed kilkunastu

Sadzimy

W ramach Ogólnopolskiej Akcji Sadzimy (rozpoczętej pięć lat temu) także Nadleśnictwo Wolsztyn włączyło się do akcji,