13 grudnia mija 40 rocznica wprowadzenia stanu wojennego przez reżim komunistyczny. Trzydzieści lat temu na naszych łamach w ,,Głosie Wolsztyńskim” ukazał się artykuł pt.,, Nie wszystko zginie”.
Idąc główną aleją cmentarza w Rostarzewie, możemy z łatwością dojrzeć nagrobek – pomnik. Bezlistne drzewa pozwalały grudniowym promieniom słońca rozjaśnić marmurową tablicę zapisaną złotymi literami:
śp. ZENON ZAJĄC
Górnik Kopalni ,,Wujek”
12.11.1959
zginął 16.12.1981 r.
Nagrobek nie wyróżniający się wielkością od innych, położony na zboczu pagórka w rzędzie grobów istniejących już wcześniej. Na życzenie rodziny ciało młodego Zenona zostało złożone w grobie Jego prababki. Nagrobek w wyrazie skromny, jednak wyróżnia się od innych. Wyszedł spod rąk kamieniarza Bogusława Kocąki z Wolsztyna, który jak zwykle potrafi włożyć ducha artystycznego w swoją pracę. Czuje się wielkość tej ofiary. Upewnia mnie w tym krótkim napis na poziomej płycie:
,,Non Omnis Morias” – nie wszystek umarłeś.
Zenon Zając złożył swe młode – 22 letnie życie w ofierze idei solidarności – idea przetrwała.
W niedzielne popołudnie odwiedzam matkę Zenona Zająca mieszkającą w Cegielsku obok Rostarzewa. Zaprasza mnie gościnnie do mieszkania.
Wspomina syna ciepło i serdecznie jak kochająca matka, której czas nie zaciera uczuć.
– Zeniu urodził się w Wolsztynie, był ostatnim z moich sześciorga dzieci – opowiada pani Zającowa. Nigdy niczego się nie bał, do szczepienia i dentysty chodził sam. Nie byłam zdziwiona, kiedy koledzy syna – górnicy opowiadali, że stał na przodzie strajkujących na terenie kopalni. Padł pierwszy, gdy oddano strzały. Zginęło ich wtedy, tego 16 grudnia 1981 roku dziewięciu górników.
Zeniu był związany z Kopalnią ,,Wujek” od siedmiu lat. Jako 15-letni chłopiec wyjechał do Katowic i rozpoczął naukę w górniczej szkole zawodowej. Po ukończeniu nauki dalej pracował w kopalni. Na każde wakacje i urlopy przyjeżdżał do domu i pomagał nam w gospodarstwie.
Ostatni raz przyjechał na krótki urlop przed Barbórką 1981 r. Odjeżdżał z ciężkim sercem, mówił: ,,tak chciałbym zostać jeszcze w domu, ale muszę tam jechać”. Pocieszał nas i siebie – ,,na święta Bożego Narodzenia przyjadę z narzeczoną”. Przyjechał przed świętami w trumnie. Narzeczona Anna też przyjechała, aby odprowadzić Go w tej ostatniej drodze.
Na czystym nakrytym stole rozkłada p. Zającowa gruby album ze zdjęciami. Śledzę tę ostatnią drogę Zenona Zająca na licznych fotografiach.
Po chwili milczenia pani Zającowa dodaje: – Co roku w rocznicę śmierci Zenia, ktoś z rodziny jedzie do Katowic i zapala świecę, składa kwiaty na miejscu, gdzie zginął.
W najbliższym czasie stanie pomnik upamiętniający poległych górników.
Przy pożegnaniu życzę zdrowia matce Zenona Zająca – dziękuję, bo chciałabym, aby zdrowie pozwoliło jej pojechać i złożyć kwiaty przy pomniku.
Myślę, że szczególnie teraz należy wspomnieć 9 rocznicę śmierci Zenona Zająca. W wyrytych słowach na jego nagrobku ,,NON OMNIS MORIAS” zawarta była wiara, która sprawiła, że po 9 latach przewodniczący ,,Solidarności” Lech Wałęsa w wolnych wyborach został wybrany prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Zenon Zając – syn ziemi wolsztyńskiej niech pozostanie w naszej pamięci.
Lucyna Mazurek
(,,GW” nr 1/12 1991r.).