Dzień Zaduszny, to szczególny dzień. Wspominamy tych, którzy odeszli. Przywołuję moich najbliższych, powracając do chwil, gdy byliśmy razem. Myślę też o moich przyjaciołach, znajomych. Nie o wszystkich zdołałam jeszcze napisać.
21 grudnia 2020 roku odeszła do Pana Cecylia Grzyl. Poznałyśmy się w powodowskiej szkole (Zespole Szkół Rolniczych i Technicznych). Pani Celina pracowała jako księgowa. Często na przerwie ,,w okienku” zaglądałam do biura. Zaprzyjaźniłyśmy się. Korzystałam z jej rad prowadzenia domowych rachunków, uczyła jak należy umiejętnie zarządzać domowych budżetem. Przede wszystkim mogłyśmy swobodnie rozmawiać także o ówczesnej polityce, a szczególnie w okresie nadchodzących zmian. Jako młoda nauczycielka korzystałam z jej doświadczeń. Zdobyłam zaufanie pani Celiny, ponieważ powierzała mi sprawy, o których z innymi osobami nie mogła rozmawiać. To pani Celina w początkach naszej redakcyjnej działalności prowadziła księgowość.
Dzieliła się też historią związaną z Siedlcem, jej rodzinną miejscowością. Już w drugim numerze ,,Głosu Wolsztyńskiego” (1990 rok), opublikowaliśmy tekst pt. ,,Siedlec miał mleczarnię”. Oto fragment artykułu: ,,W 1930 roku Feliks Gonda założył mleczarnię. Zaopatrywała ona klientów Zbąszynia i częściowo Wolsztyna. Miał też pan Gonada swoich klientów w Poznaniu. Masło było wspaniałe. Młodsi, mieszkańcy tak dobrego już nie znają. Ser, śmietana – palce lizać. Do mleczarni w Siedlcu przyjeżdżał na rowerze przewoźnik z Wolsztyna. Brał na rower mleko, śmietanę, sery, masło, bo tu był ten towar o 10 groszy tańszy niż w Wolsztynie. I jemu to się opłacało. Za 10 groszy kupowało się dwie małe bułki lub dwa jajka.
Mleczarnia egzystowała do 1946 roku. Podzieliła los wielu. Upaństwowiono ją. I zamieniono na zlewnię mleka. Właściciel pozostał bez środków do życia. Nie wolno go było w zlewni zatrudnić…
Przed wojną w Siedlcu były trzy sklepy kolonialne. Utrzymywało się tam trzech rzeźników, dwóch piekarzy i prowadzono też olejarnię.
Pani Cecylia Grzyl podzieliła się też swoimi przeżyciami po wkroczeniu żołnierzy Armii Czerwonej do Siedlca. Miała wtedy 13 lat. Byłaby zgwałcona przez sowieckiego żołnierza, gdyby nie wejście oficera. Pisałam o tym już w ,,Głosie Wolsztyńskim”, upominając się o demontaż w Siedlcu (zgodnie z ustawą) pomnika żołnierza Armii Czerwonej z bronią w ręku i przewiezienie go do miejsca przechowującego niechlubne relikty przeszłości.
Pani Cecylia pozostała w mojej pamięci, jako kobieta realistycznie patrząca na życie, zmagająca się z różnymi trudnościami, ale zawsze znosząca je ze spokojem, wiarą w rozwiązanie ich. Przeżyła śmierć męża, ukochanej córki. Żyła życiem trzech córek, wnuków. Podziwiałam jej opanowanie, umiejętność rozwiązywania niełatwych spraw. Zawsze z życzliwością przyjmowała gości. Pozostały mi w pamięci obrazy i niedokończone z Nią rozmowy.
Dzisiaj modlę się za Nią. Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie.
Anna Domagalska
Majątek niektórych przekracza wartość do której potrafią liczyć. Myślą o zemście zamiast umysł Ćwiczyć…