Parę dni temu usłyszałam w radiu wypowiedź słuchaczki, która ubolewała, że nie słuchała opowieści swojego ojca o jego przeżyciach wojennych. Gdy zaczynał wspominać przerywała mu mówiąc ,,no znów o tej wojnie”. Nie wszyscy w młodości, niestety, interesują się przeszłością swoich dziadków czy rodziców, a potem w swoim dorosłym życiu często tego żałują.
Muszę przyznać, że zawsze z wielkim zainteresowaniem słuchałam wspomnień rodziców, babci (dziadkowie zmarli przed moim urodzeniem). Zapisywałam je w pamięci, a niekiedy robiłam notatki. Ograniczę się dziś do przekazu rodzinnego z okresu międzywojennego. Mama często powracała do lat swojej młodości. Na warunki życia w tym okresie ,,patrzyłam” przez szkolne lektury. Podręczniki historii w PRL-u odbiegały od obrazów przedstawionych w rodzinnych relacjach. Niemcy zburzyli Warszawę. Mama i tato (studiował w stolicy), odtwarzali, w swoich opowieściach tę przedwojenną. Nie bardzo chciałam wierzyć, że w nocy w stolicy na ulicy, ,,można było szpilkę znaleźć”, tak była dobrze oświetlona. A ja dziwiłam się, widząc Wolsztyn, który wieczorem przemierzałam w ciemnościach. Byłam zdumiona, gdy słyszałam o Domu Towarowym. Braci Jabłkowskich, w którym wszystko można było kupić. Na jednym z pięter znajdowała się kawiarnia. Dom Towarowy przetrwał wojnę, ale w 1950 roku odebrano go właścicielom.
Dowiedziałam się też, że w okresie międzywojennym po materiały bielskie przyjeżdżali Anglicy. Przede wszystkim jednak rodzice wspominali rozwój przemysłu (Centralny Okręg Przemysłowy), budowę Gdyni, plan Eugeniusza Kwiatkowskiego. Ojciec powtarzał, że gdyby nie II wojna światowa, bylibyśmy drugą Szwajcarią. Na moje argumenty, że ludzie żyli w suterenach (z powieści ,,Granica” Nałkowskiej) mama odpowiadała, że przecież Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli i cieszyła się wolnością tylko przez 20 lat. Przede wszystkim podkreślała wychowanie patriotyczne w szkołach – uczestnictwo uczniów we wszystkich ważnych uroczystościach państwowych. Dowiedziałam się nawet, jak uczniowie ustawieni byli w kościele na mszy, o przemarszach, poziomie nauczania. Mama często mówiła, że przed wojną w gimnazjum (zakończonym maturą) przywiązywano wagę do savoir vivre. Szkoła ówczesna dbała o wszechstronny rozwój. Uczennice (w gimnazjum żeńskim, do którego mama chodziła) ,mające braki, choćby w kwestii poprawnego zachowania, w danej sytuacji, miały możliwość ,,podciągnięcia się”. Natomiast szkoła w PRL-u , jak mama zauważyła ,,ciągnęła” w dół.
Ojciec studiował weterynarię na Uniwersytecie J. Piłsudskiego w Warszawie. Ten wydział, jak i medyczny, były wydziałami uniwersyteckimi. Wykładowcy i studenci mieli więc kontakt z profesorami nauk humanistycznych. W PRL-u wyprowadzono z uniwersytetów zarówno weterynarię jak i medycynę. Ojciec powtarzał, że to posunięcie wpłynęło na odhumanizowanie medycyny.
Wolsztyn też zmienił się w latach międzywojennych. Pan Roman Olszewski, przedwojenny radny, w liście do redakcji w 1991 roku napisał o ówczesnym burmistrzu Wolsztyna Klemensie Modlińskim, którego postrzegano przede wszystkim, jako chodzącego z pieskiem po ulicach miasta lustrującego porządki przed nieruchomościami. ,,Nikt natomiast nie mówi jakim był gospodarzem miasta, w całym tego słowa znaczeniu”.
Pan Roman wymienił najważniejsze zadania ówczesnego burmistrza, a więc budowę elektrowni przy ulicy Gajewskich, która ,,miała służyć nie tylko Wolsztynowi, ale też okolicznym wioskom. Sięgać miała aż do Wielichowa”. Ważnymi sprawami były, jak podaje autor listu, funkcjonowanie wodociągów, gazowni, skanalizowanie rowu miejskiego, budowa Domu dla Sierot (była to fundacja księdza Tomiaka z Ameryki), ale ,,dużo spraw zazębiało się z gospodarką miejską – podłączenie Domu do wodociągów, instalacji gazowych, elektrycznych, wyprostowanie ulicy Poznańskiej”. Pan Olszewski wymienia w liście siostry ze Zgromadzenia Sióstr Św. Wincentego a Paulo, zaangażowane w budowę Domu dla Sierot – siostrę przełożoną Cyrylę Czaplewską i jej ,,prawą” rękę, siostrę Stefanię Jóźwiak. Ponadto wspomina budowę stadionu miejskiego na Bielniku, urządzenie łazienek ,,Świtezianka” i ,,Sienkiewicza” na brzegu Jeziora Berzyńskiego. Burmistrz obronił lasek na Bielniku, który miał być wycięty. „Problemem numer jeden dla burmistrza był także ubój 500 sztuk świń tygodniowo w rzeźni miejskiej, które jako bekony szły na eksport do Anglii”. W miejscu dawnej elektrowni mieści się obecnie Biblioteka Miasta i Gminy Wolsztyn.
Ograniczyłam się tylko do kilku informacji. Piszę o czasach, które poznałam z przekazu osób żyjących w latach 20 dwudziestego wieku. Większość już odeszła.
Na to, by spisywać historię świadków II wojny światowej zwrócił uwagę wolsztynianin ksiądz profesor Anzelm Weiss z KUL-u, który na spotkaniu historyków w Wolsztynie (zorganizowanym z inicjatywy redakcji ,,Głosu Wolsztyńskiego” w latach 90.), apelował, aby spisywać wspomnienia ludzi. Tak też uczyniliśmy. Na łamach ,,Głosu” w ciągu 30 lat, czytelnicy dzielili się swoimi wojennymi przeżyciami. Wkrótce opublikujemy przeżycia mieszanki Solca (gm. Przemęt).
Okres wakacji sprzyja spotkaniom z rodziną, dziadkami, którzy pewnie znają historię swoich przodków, bo już sami okupacji nie przeżyli. Świadkowie wypadków poznańskich, wydarzeń lat 80. stanu wojennego powinni przekazywać młodszemu pokoleniu, prawdę o tych czasach. Ono może nie wie o legitymowaniu pasażerów autobusów, pociągów, konieczności posiadania przepustek w stanie wojennym, by móc udać się nią np. z Wolsztyna do Poznania oraz pustych półek w sklepach. Młodzi ludzie nie wiedzą, kiedy weszły komputery do powszechnego użytku. Znajomy opowiadał mi zdarzenie w technikum (w sąsiednim województwie). Przyjechał tam na promocję książki. Zapytany przez młodzież, jakiego używał wtedy komputera (do tej szkoły chodził w latach 60.), wyjął z torby liczydło mówiąc, to był mój komputer. Uczniowie roześmiali się, nie dowierzając patrzyli na liczydło. Dla nich komputery były ,,od zawsze”, a pojawiły się na początku lat 90.
Nasza redakcja w ramach nagrody otrzymała komputer w 1994 roku. Wręczono go nam na Uniwersytecie Warszawskim.
Tak więc wiedza o różnych okresach naszych dziejów i przekazywanie jej młodemu pokoleniu jest konieczne.
Anna Domagalska