Dziś, w poniedziałek 15 lipca pani Katarzyna Hordecka podjęła pracę w wolsztyńskim ratuszu jako drugi zastępca burmistrza Wolsztyna. Od powstania samorządu w 1990 roku pani Katarzyna jest drugą kobietą sprawującą funkcję wiceburmistrza.
Pani wiceburmistrz proszę przedstawić się naszym czytelnikom, opowiedzieć o sobie.
– Rozumiem, że nie wypada mi w tym momencie odmówić. Przyznam, że nie lubię tego robić, ale zdaję sobie sprawę, że wymaga tego sytuacja. Postaram się w możliwie dużym skrócie, żeby nie zanudzić czytelników. Za moment kończę 47 lat. Ogromną część swojego życia przepracowałam w szkole jako nauczyciel języka angielskiego. Od początku była to Szkoła Podstawowa nr 1 w Wolsztynie, ale w międzyczasie jakiś czas pracowałam jednocześnie w wolsztyńskim LO (jeszcze za czasów nieodżałowanego dyrektora Matuka), jakiś czas w ZSZ, a ostatnio również w prywatnej szkole językowej Pani Moniki Hanyż. I przyznaję, że zawsze chętnie chodziłam do pracy, bo nie tylko naprawdę lubiłam to co robiłam, ale miałam też sporo szczęścia do uczniów, ich rodziców, współpracowników i szefostwa. Od tego w dużej mierze zależy podejście do wykonywanego zawodu. Mam dwa licencjaty: z podatków i z filologii angielskiej oraz magistra z finansów i rachunkowości na całkiem dobrej uczelni – dawniejszej Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, dziś – Uniwersytecie Ekonomicznym, dwie podyplomówki… Popełniłam bardzo obszerną pracę magisterską z analizy finansowej nieistniejącej już dziś firmy PREFBET w Powodowie. Jeszcze w trakcie studiów rozpoczęłam pracę w znanej poznańskiej firmie audytingowej, gdzie prowadziłam kadry i pełną księgowość różnych firm, w tym zagranicznych. Ani nauka, ani praca nigdy nie były dla mnie jakimś obciążeniem. Przeciwnie. Jestem ciekawa świata, lubię zdobywać nowe informacje, interesuje mnie mnóstwo dziedzin życia, jak np. polityka, ekonomia, przyroda, nauka, nowoczesne rozwiązania technologiczne… Długo by wymieniać. Pewnie łatwiej byłoby wskazać co mnie nie interesuje, chociaż nie jestem pewna, że gdyby mi dobrze naświetlić wątek naprawdę mogłabym szczerze powiedzieć, że coś mnie kompletnie nie kręci. Dużo czytam, chociaż nie jestem fanką beletrystyki. Czytając tzw. prozę fabularną mam często wewnętrzne poczucie straty czasu. Wolę czytać opracowania, z których czegoś się dowiem. Sporo podróżuję – na ogół wspólnie z moim mężem i 23-letnim dziś synem, chociaż ten ostatnio, ze względu na swoje obowiązki zawodowe i studia, nie uczestniczy we wszystkich wyjazdach. Jednak zawsze ogromnie cieszył nas fakt, że chętnie brał udział w naszych rodzinnych eskapadach, mimo że większości młodych ludzi wypady z rodzicami wydają się nudne. Nasze takie widocznie nie są. Jeździmy głównie po Europie, w zasadzie zawsze na własną rękę, bo lubimy być niezależni, a ten sposób podróżowania daje jednak największe możliwości. Poza tym hobbystycznie szyję (podobno całkiem nieźle), uwielbiam majsterkowanie, mam narzędzia, które pewnie wprawiłyby w osłupienie niejednego mężczyznę i potrafię je nie tylko nazwać, ale również ich użyć. Naprawdę jest tego więcej, ale zostawię kilka faktów na inną rozmowę.
Czy uczniowie nie będą rozczarowani, kiedy dowiedzą się, że odeszła ich pani od angielskiego…
– Moi uczniowie już wiedzą, że nie spotkamy się na lekcjach we wrześniu przyszłego roku szkolnego. Nie wyobrażałam sobie, żeby nie uprzedzić ich o takiej zmianie. Starałam się zrobić to w jak najmniej drastyczny sposób, by nie narażać na niepotrzebne emocje. Przekazałam im tę wiadomość, kiedy tylko zdecydowałam o przyjęciu propozycji objęcia funkcji zastępcy Pana Burmistrza Dominika Tomiaka, i uspokoiłam, że na pewno znajdą wspólny język z nowymi nauczycielami. Przyznaję, że to nie był najłatwiejszy moment zarówno dla moich uczniów jak i dla mnie, ale znieśliśmy to dzielnie. Były miłe słowa, dużo ciepła, zrozumienia i życzliwości z ich strony. Nawet łzy. Dla części był to dopiero pierwszy rok naszej wspólnej pracy nad ich przygodą z angielskim, ale z większością moich uczniów współpracowaliśmy już całe lata. Z jednymi i z drugimi bardzo dobrze się dogadywaliśmy i zdążyliśmy się bardzo zżyć. Najtrudniej było oczywiście rozstać się z klasą, której byłam wychowawczynią, bo to prawdziwy żywioł, ale nadawaliśmy na tych samych falach. Pożegnali mnie w przesympatyczny sposób. Niezapomniane spotkanie zorganizowali na okoliczność naszego „rozstania” niezawodni i bardzo życzliwi rodzice moich uczniów, czym zapewnili mi, ale też dzieciakom wyjątkowe wspomnienia. Zamykam za sobą naprawdę bardzo udany i ogromnie satysfakcjonujący rozdział swojego życia.
Jakie obowiązki będą należeć do pani wiceburmistrz?
– Zakres obowiązków jest oczywiście rozległy. Będzie to m.in. sprawowanie nadzoru nad Gminnym Zespołem Obsługi Administracyjnej i Ekonomicznej Oświaty oraz Gminnym Żłobkiem, nadzorowanie i koordynowanie zadań w zakresie turystyki, kultury oraz współpracy zagranicznej, a także dbanie o właściwą promocję gminy. Trudno jest mi sobie jednak wyobrazić, że mogłabym, koncentrując się na tych zadaniach, nie mieć potrzeby czy ambicji zdobycia możliwie najpełniejszej wiedzy i orientacji we wszystkich tematach dotyczących funkcjonowania gminy. Zakładam, że zakres moich obowiązków będzie ewoluował, zwłaszcza jeśli Burmistrz uzna, że moja wiedza, czy umiejętności przydadzą się również w innych obszarach działania samorządu gminnego, albo będzie tego wymagała aktualna sytuacja organizacyjna w urzędzie. Wiem, że zależy mu na tym, żebym od początku uczestniczyła we wszystkich realizowanych projektach i rozmowach, by jak najszybciej wdrożyć się w sprawy dotyczące gminy i od pierwszych dni mieć na nie realny wpływ.
Proszę powiedzieć, jak wyobraża sobie pani pracę na stanowisku drugiego zastępcy burmistrza?
– Ta praca już się poniekąd zaczęła, więc mam już jakieś wyobrażenie. Zdaję sobie jednak sprawę, że przede mną wiele zaskoczeń. I nie łudzę się, że wyłącznie pozytywnych. Od jakiegoś czasu czytam wszelkie dostępne sprawozdania, opracowania, przepisy, które wydają mi się przydatne w tej pracy, uczestniczę w pierwszych rozmowach, żeby zyskać już jakiś ogląd sytuacji. Wiem, że to będzie duże wyzwanie, ale nie mam większych obaw, by się go podjąć. Szczególnie intensywny będzie zapewne początek, bo poza takimi czysto technicznymi zadaniami, które mi powierzono, będę również chciała poznać i ułożyć sobie dobrze relacje ze współpracownikami, w tym oczywiście pracownikami urzędu, ale również spotkać się i poznać problemy oraz mocne strony sołtysów i sołectw, zaprosić do rozmowy dyrektorów placówek oświatowych i muzeów, poznać radnych… Trudno w tym miejscu wymienić wszystkich, ale zapewniam, że lista jest długa, a ja nie chciałabym, żeby to były jedynie kurtuazyjne spotkania. Wyobrażam sobie, że to będzie wymagający dużej koncentracji i sporego wysiłku ciąg działań opartych na diagnozie problemów, próbie szukania rozwiązań dla nich, pozyskiwania środków, konsultowania pomysłów, mnóstwie spotkań w mniejszych lub większych zespołach, by wypracować optymalne rozwiązania, w których uda się pogodzić oczekiwania, potrzeby i możliwości. Życzyłabym sobie, żeby to było w dużym uproszczeniu opracowanie klarowniej wizji, wyznaczenie planu działania, przydzielenie zadań i potem już tylko konsekwentne ich realizowanie. Szczególnie w obszarach, które do tej pory z różnych powodów były zaniedbywane. Zakładam, że niektórych problemów po prostu nie zdiagnozowano, a na inne brakowało pomysłu, czasu, środków, albo mocy przerobowych.
Czym w pierwszej kolejności według pani należałoby się zająć…?
– Nie chcę, żeby to zabrzmiało arogancko, ale odpowiem, że chyba wszystkim. W każdym razie tematów jest mnóstwo. To nie znaczy, że poprzednicy niczego tu nie zrobili. Takie stwierdzenie byłoby nieprawdziwe i bardzo krzywdzące, jednak jeszcze jako mieszkaniec, a nie jako zastępca burmistrza, od dłuższego czasu zauważałam, że tempo tych zmian było niewystarczające, zwłaszcza, że porównywalne, a nawet mniejsze miejscowości zaczęły nam w ostatnich latach odjeżdżać. Mam wrażenie, że zabrakło szerszego spojrzenia i wizji, która uwzględniłaby różne elementy funkcjonowania gminy i nadała im spójności i jakiegoś charakteru.
Od samego początku trzeba ruszyć w zasadzie ze wszystkim. Oczywiście nie da się tego zrobić z równym zaangażowaniem finansowym i poświęcając tyle samo czasu i energii, jednak musimy być w tym działaniu od pierwszych dni bardzo zdecydowani i konsekwentni. Zaczniemy od ustalenia długofalowej strategii dla gminy, uwzględniającej wszystkie istotne aspekty jej funkcjonowania, tak, żeby odpowiadać na obecne i przyszłe potrzeby mieszkańców, na których gmina ma, albo może mieć realny wpływ. Nie dyskutuję z inwestycjami w szeroko rozumianą infrastrukturę. Drogi, chodniki, oświetlenie, kanalizacja, ścieżki rowerowe, komunikacja – to są rzeczy, które należy robić już i nikt z nas nie ma pewnie co do tego żadnych wątpliwości. Podobnie jak stworzenie tutaj warunków, które przyciągną przyszłych inwestorów, a lokalnych przedsiębiorców zachęcą do rozwijania swoich biznesów. Jednak z perspektywy zakresu moich obowiązków jednym z istotniejszych zadań będzie zapewnienie zbliżonych warunków nauczania we wszystkich szkołach. Jestem przekonana, że współczesny człowiek rozumie jak istotna w życiu każdego z nas jest edukacja. Nie wszyscy muszą być prawnikami czy lekarzami. Wręcz nie mogą. Jednak każdy fachowiec powinien być specjalistą w swojej dziedzinie i w pełni wykorzystać możliwości jakie mu się stwarza, zwłaszcza, że wydatki na oświatę pochłaniają OGROMNĄ część budżetu i powinny to być dobrze wydane i właściwie wykorzystane pieniądze. Istotne będzie również stworzenie atrakcyjnej oferty turystycznej, w tym innowacyjnych elementów sprzyjających turystyce edukacyjnej. Proszę się przez moment zastanowić nad jednym konkretnym przykładem kompletnego, atrakcyjnego, nowoczesnego produktu turystycznego w całej naszej gminie, dla którego zechciałby tu przyjechać nie tyle turysta z drugiego końca Polski, ale choćby poznaniak, czy zielonogórzanin. Z przykrością przyznaję, że ja takiego nie znam. No i w końcu kultura, która przez wielu uważana jest za kaprys czy fanaberię. Dla mnóstwa ludzi jest to naprawdę istotny aspekt ich życia. Na tym polu mamy również sporo do nadrobienia. Bardzo zależy mi na tym, żebyśmy stworzyli w Wolsztynie nowoczesne, angażujące odwiedzających, pozostawiające niezapomniane wrażenia atrakcje nie tylko dla turystów, ale również mieszkańców, zagospodarowali ogromny potencjał jaki drzemie w Muzeum Roberta Kocha, zaproponowali ciekawe ścieżki edukacyjne, które nie sposób ominąć czy przegapić, rozbudowali ofertę wolsztyńskiego skansenu, czy w końcu zagospodarowali potencjał okolicznych jezior i plaż. Te wszystkie projekty trzeba zaplanować i zacząć realizować już dziś, choć na efekty przyjdzie nam jeszcze pewnie chwilę poczekać.
Pytania zadała Anna Domagalska
Pani Katarzyna Hordecka drugim zastępcą burmistrza
8 mins read
Ostatnie z
Aniołowie są wśród nas. Zobaczyć czy dotknąć prawdziwego Anioła wydaje się niemożliwe…… A jednak. Wystarczy otworzyć
8 grudnia, w niedzielę w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej Poczętej w kościele pw. Wniebowstąpienia Pańskiego
W ramach zajęć edukacyjnym i w celu rozwijania preorientacji zawodowej u dzieci przedszkolakiz Przedszkola Nr 1
Jak zapisano w kronice wolsztyńskiej parafii farnej, 8 grudnia 1954 roku, a więc 70 lat temu,
Dziś 6. grudnia Święty Mikołaj zawitał do naszych domów, szkół, na wolsztyński Rynek, a także do