Kaletnik Bartosz z Pracowni Gamliego

/
1 minuta czytania

W wolsztyńskim skansenie wiele się dzieje. Spotkałam tu nawet kaletnika z Zielonej Góry, który przybliżył zawód znany od XIV wieku i pokazał pracę, jaką kiedyś musiał on wykonać tworząc i naprawiając produkty ze skóry. W skansenie zobaczyłam go z drewnianym młotkiem w ręku i leżącymi na stole stemplami do ozdabiania breloczków. Na głowie miał czapkę. Nie była to czapka niewidka. Brodę też miał prawdziwą!


******************************

Lekcje z garncarstwa w skansenie

Wiadomo, że nie święci garnki lepią. Pani Anna Barzyk, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej w Gościkowie ( miejscowości znanej z tego, że znajduje się tam Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej Gościkowo-Paradyż) jest tego najlepszym przykładem. Dzięki niej jedna z najstarszych tradycji rzemieślniczych, znanej od neolitu, garncarstwo nie ginie. Wyczarowuje ona różne wyroby ceramiczne i przedmioty codziennego użytku i stwierdza: Zawsze fascynowały mnie rzeczy robione ręcznie. Zaczynałam od haftu, koronki. Jestem mistrzynią frywolitki. Piętnaście lat temu zaczęłam lepić z gliny. Pani dyrektor wolsztyńskiego muzeum zaproponowała mi poprowadzenie lekcji z garncarstwa w wolsztynskim skansenie. No i teraz również i u was centruję glinę, ustawiam idealnie w środku koła, potem wyduszam tak, aby powstał stożek, następnie walec, wypycham brzusiec, nadaję kształt, zwężam szyjkę, wywijam kołnierz. Patrzę na jej utrudzone pracą i umorusane gliną ręce, podziwiam jej sprawne palce i dłonie.

Zapraszam do odwiedzenia jej strony www.garncarstwo.swiebodzin.pl

Elżbieta Kopowska – Woźna

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

Ogłoszenie

Następny

Wolsztynianie tak spędzali letni czas

Ostatnie z

Bez osłonek

Niekiedy zazdrościłam osobom, które zupełnie nie interesują się polityką, a nawet nie chcą rozmawiać o niej.

Jesień ma swoje uroki…

Jesienne dni nie zawsze nastrajają optymistycznie, ale jesień ma też swoje uroki. Pani Alina zrobiła zdjęcie