Unijny system handlu uprawnieniami do emisji, czyli ETS
Koszt uprawnień to obecnie aż 59 proc. ceny energii elektrycznej, co wynika z polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Kolejne 8 proc. natomiast to koszty OZE i efektywności energetycznej wynikające także z polityki klimatycznej UE – co łącznie stanowi 67 proc. To sztuczny, ideologiczny podatek, który jest wymysłem europejskich, zideologizowanych elit. Próbowano podobny podatek wprowadzić w najbardziej lewicowym stanie USA – Kalifornii, ale szybko się z tego wycofano, bo okazało się, że firmy uciekają z tego stanu. Nikt nie chce sztucznego, głupiego podatku, a szczególnie w sytuacji, kiedy jesteśmy na wojnie! Mówiąc, krótko ETS to haracz za emisje CO2 jaką płacimy Unii Europejskiej, który zabija nasze kopalnie, produkcję energii, a za energią idzie wszystko.
Drogi prąd oznacza droższe koszta utrzymania zakładów, sklepów, chłodni i wszystkiego co zużywa energię elektryczną, a od 2024 roku ETS obejmie część budynków i firmy transportowe.
Rozmawiałam ostatnio z pewnym przedsiębiorcą, który prowadzi pizzerie, kiedyś jedna średnia pizza kosztowała 20zł. Według jego obliczeń, jeśli nie skorzysta z żadnej tarczy, to prąd podrożeje mu najmniej o 100-150%, co oznacza, że jedną średnią pizzę będzie musiał sprzedawać, za 40-50zł. Wie, że gdyby nie ETS jedna średnia dalej byłaby w cenie 20zł. Taką sytuację przewidział już w 2013 roku Jarosław Zagórowski, którego pozwolę sobie zacytować.
Tworzy się kolejną opłatę, kolejny haracz, który przemysł musi ponieść. My to przekładamy na naszych odbiorców, którzy będą przez to płacili w przyszłości więcej za energię elektryczną. Nikt nie wie, co dzieje się z pieniędzmi z tych certyfikatów. Nie widzimy, żeby to służyło poprawie efektów ekologicznych.
– źródło wgospodarce.pl
Jest jednak kolejny problem tego stanu rzeczy, kraje takie, jak Polska pośrednio finansują transformację energetyczną w bogatych państwach, ponieważ opłaty za uprawnienia od polskiej energetyki trafiają również do budżetów państw członkowskich dysponujących nadwyżką uprawnień.
ETS był wymyślony po to, aby preferować inne źródła energii. Wiadomo, że wśród nich najważniejsze są stabilne źródła, jak np. gaz. W sytuacji, kiedy tego gazu nie ma i wiadomo, że jest to narzędzie polityczne Rosjan, to ETS jest największym pomagierem Putina. W związku z tym utrzymywanie tego podatku jest idiotyzmem i należy natychmiast z tym coś zrobić, co wyjaśnię poniżej.
Moglibyśmy się teraz przekomarzać, dywagując, czy warto ponieść ten koszt, czy tak mocno powinniśmy stawiać na zieloną energię? Zwalniać górników, zamykać kopalnie, zostawić na lodzie tysiące ludzi, którzy zasłużyli się dla Polski swoją ciężką pracą w imię zielonej ideologii. Jednak sprawa na dzień dzisiejszy jest dla mnie oczywista. Otóż moglibyśmy postawić na atom i węgiel, którego przecież sami mamy bardzo dużo. Odciąć się jeszcze mocniej od Putina i Rosji, zakończyć z nimi jakikolwiek handel. Jednak Unia Europejska nie chce tego zrobić z prostego powodu. Po pierwsze musiałaby się przyznać do ideologicznego błędu. Zresztą zmniejszanie emisji CO2 w Europie nie powstrzymało Putina przed wojną. Ciekawe, co da Europejczykom niska emisyjność CO2, jak rzeźnik Putin zapuka pod Berlin ze swoimi siepaczami. Wysokie ceny energii mocno ograniczają produktywność gospodarki każdego państwa, zwłaszcza tych co węglem stoją i rozwijają się, a korzysta na tym zbrodniarz Putin. Po drugie mam wrażenie, że po prostu fajnie się Unii sprzedaje innym gaz, rosyjski gaz pełen ukraińskiej krwi – i jeszcze do tego Unia bezczelnie twierdzi, że robi to dla planety. Przypomnijmy, gaz został uznany za zielone źródło energii, atom już nie. Europarlamentarzyści przypinają sobie ukraińskie wstążki, aby dać ulgę własnemu sumieniu, jednak nie chcą wstrzymać kasy Putinowi. Wiem, dlaczego dalej tak się dzieje- wystarczy spojrzeć na listę firm, tych największych rosyjskich Putinowskich projektów. Arktyczny LNG2 – udziałowcy z Francji, Vostok Oil – udziałowcy z Holandii, Amurski Zakład Przetwórstwa Gazu – z Włoch, Zakład Przetwórstwa Gazu w Ust-Luga – Gazprom i Niemcy. Cóż, Unia dalej bawi się w praworządność razem z Putinem i Rosją. Jak widać ceni sobie bardziej własną wygodę niż życie ukraińskich dzieci i rozwój gospodarek takich państw jak Polska.
W sumie mam wrażenie, że Niemcom i Francji bardziej zależy na tym, by Polska gospodarka nie rozwijała się, niż zapanował pokój na Ukrainie. Oni chcą widzieć słaby polski rząd, a najlepiej marionetkowy rząd, klęczący przez niemieckim Bundestagiem.
Dziś Europa powinna mówić przede wszystkim głosem pokoju, zdecydowanymi reakcjami. Pierwszym krokiem do powstrzymania terroru jest umocnienie gospodarki państw Europy wschodniej, tak by były w stanie wytrzymać ciągłe zagrożenie gospodarcze i energetyczne, których przyczyną jest Rosja. Jednak nigdy się to nie stanie, jeśli będą funkcjonować takie para podatki jak ETS.
Marta Kubiak