Rozprawili się z portretami Stalina

/
11 mins read

Ta rozmowa ukazała się w ,,Głosie Wolsztyńskim” w 2005 roku. Mam nadzieję, że dla obecnych licealistów będzie dobrą lekcję historii.

Parę tygodni przed Zjazdem Absolwentów Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego w Wolsztynie dowiedziałam się od Bonawentury Kajzera z Białegostoku o pewnym wydarzeniu z lat 40-tych. W rocznicę Rewolucji Październikowej w 1947 r. z inspiracji Zdzisława Piwowarczyka wspomniany B. Kajzer i Marian Piosik postanowili oblać farbą portret Stalina ustawiony na skwerze naprzeciw UB i milicji (mieściły się one wówczas w dwóch budynkach naprzeciw siebie). Postanowili też rozprawić się z portretami wiszącymi wśród czerwonych flag na wolsztyńskim kinie.

W dniu zjazdu spotkałam się z panem Zdzisławem Piwowarczykiem mieszkającym w Zielonej Górze i panem Bonawenturą Kajzerem. Z. Piwowarczyk: Pochodzę ze Wschodu – z Brześcia i wiedziałem co Rosjanie robili z Polakami po wejściu w 1939 roku na tereny wschodnie. Byłem świadkiem wywózek na Sybir. W Brześciu było więzienie, w którym Rosjanie umieścili Polaków. Często bawiliśmy się nad rzeką Dmuchawiec. Do tej rzeki wpływały ścieki z więzienia. Któregoś dnia zauważyliśmy, że ścieki są czerwone. Myśleliśmy, że to farba. Kiedy to zgłosiliśmy natychmiast zagrodzono wlot do rzeki. Okazało się, że była to krew torturowanych więźniów. Najbardziej przeżyłem wywózkę naszych sąsiadów. Rosjanie natychmiast po wejściu w 1939 r. do Brześcia aresztowali sąsiada – dyrektora banku, z którego córką się przyjaźniłem. Mieliśmy wtedy po 12 lat. W zimie 1940 r. kiedy było minus 30 st. C pamiętam jak o północy po żonę i córkę dyrektora przyjechali enkawudziści. Staranowali płot, wjechali na podwórze samochodem, wtargnęli do mieszkania i kazali się w ciągu 15 minut spakować. Koleżanka Niusia cały czas płakała. Jej schorowana matka, nie przyzwyczajona do pracy, nie była w stanie dobrze się spakować w tak krótkim czasie. Zdenerwowani enkawudziści wzięli pierzynę, zawinęli w nią Niusię i rzucili na samochód. Wtedy ich znienawidziłem. Nas przed wywózką (byliśmy jednymi z ostatnich z Brześcia) ,,wyratowali” Niemcy, którzy wypowiedzieli wojnę Stalinowi i wkroczyli z soboty na niedzielę do Brześcia, a my mieliśmy być wywiezieni w poniedziałek.

B. Kajzer: My z Marianem Piosikiem mieszkaliśmy w Wolsztynie i nic nie wiedzieliśmy co Rosjanie robili na Wschodzie. Dla nas wrogiem byli Niemcy. Dopiero Zdzisław uświadomił nas.

Z. Piwowarczyk: Opowiadałem o tym, co widziałem i co słyszałem od rodziców (także o Katyniu). Kiedy więc zobaczyłem portrety Stalina wystawione z okazji rewolucji postanowiłem coś z nimi zrobić. Wtajemniczyłem kolegów Mariana i Bonawenturę w mój projekt. Najpierw myśleliśmy, by zamalować je za pomocą gruszek (lewatyw), ale zrezygnowaliśmy z tego. Przy milicji stał portret Stalina na dwóch słupach, wysoki na około 3 m. Zobaczyłem, że jest wykonany z blachy. Nie można go było zamalować ręcznie, bo było to niebezpieczne, gdyż po jednej i drugiej stronie chodzili wartownicy.
B. Kajzer: Musiała być to farba, która powoli ścieka i przykleja się do blachy. Wiedzieliśmy, że musimy to zamalować bezszelestnie.
Z. Piwowarczyk: Zastanawiałem się jak go uszkodzić. Zrobiliśmy naradę i zaproponowałem, aby bombki choinkowe wypełnić farbą. Wiedziałem, że farby nie możemy kupić w drogerii, bo ubecy się dowiedzą. Czasami sprzątałem w magazynie u państwa Domagalskich, którzy mieli sklep. Poszedłem tam i przy okazji sprzątania znalazłem w magazynie poniemiecką farbę ,,Fussbodenlack”. Muszę przyznać, że ją ukradłem, ale nie chciałem nikogo wtajemniczać. Wypełniliśmy bombki tą farbą i do akcji wyruszyliśmy na rowerach. Ma- rian zatrzymał się przy milicji, aby odwrócić uwagę wartowników. A my tymczasem przejechaliśmy i rzuciliśmy bombki w Stalina. Pogoda sprzyjała. Było ciemno i mżyło. Kilka bombek trafiło w portret. Potem pojechaliśmy do Mariana Piosika, który mieszkał naprzeciw kina, w kamienicy na rogu, gdzie też był posterunek milicji. Zobaczyliśmy przez okno, że jeden z milicjantów śpi (a była godzina między 9 a 10 wieczorem). Przeszliśmy koło kina. Nikogo nie było.
Na ścianie kina wisiały czerwone flagi – tylko jedna była biało – czerwona. Wisiały także portrety Marksa, Lenina i Stalina. Na jednej z flag napisałem HP. Dlaczego HP? – wtedy właśnie w kinie grany był film, chyba holenderski, którego bohaterem był dywersant – inżynier, budujący Niemcom łodzie podwodne. £odzie te wybuchały w czasie próbnych rejsów. Niemcy zauważyli, że na każdej z nich był znak HP. Zaczęli podejrzewać inżyniera i kiedy gotowa była już kolejna nowoczesna łódź zabrali go na próbny rejs. I ta łódź wyleciała w powietrze. A inżynier konstruktor zginął.Pamiętam jego nazwisko – Pit Heyn. Ten nasz wyczyn spowodował nalot na harcerstwo, bo wszyscy skojarzyli sobie znak HP z harcerstwem.Tak nienawidziłem sowieckiego reżimu, że poszedłem jeszcze na cmentarz radziecki, rzuciłem bombkę na tablicę z napisem w języku rosyjskim i na obelisk. (Od red. Pan Zdzisław wyraźnie podkreślał, że nienawidził reżimu, ale nie ludzi. Ale to, co przeżył było tak głębokie, że nienawiść popchnęła go do tego, by zamanifestować ją nawet na cmentarzu, gdzie były rosyjskie napisy).
Na UB przesłuchano wszystkich harcerzy. Mój ojciec pracował w Urzędzie Skarbowym (mieścił się wtedy na ulicy Poniatowskiego) i ojciec na drugi dzień przyniósł wiadomość o naszym wyczynie. Oczywiście nie wiedział, że ja byłem organizatorem. Był bardzo zadowolony, że portret Stalina zamalowano. Ojciec słuchał Radia Wolna Europa. Na trzeci dzień usłyszał z radia wiadomość, że w Wolsztynie miało miejsce takie wydarzenie. Przez tydzień Radio Wolna Europa podawało tę informację. Nikt nas nie podejrzewał. Przesłuchiwali nawet młodego człowieka z budynku, w którym mieszkał Marian Piosik. Ubecy byli w drogerii, pytali czy ktoś kupował farbę. Przeprowadzali rozmowy z wieloma naszymi kolegami, ale nic nie udało im się ustalić. A więc jeszcze jedno wydarzenie z lat 40-tych zostało ujawnione.

B. Kajzer i Z. Piwowarczyk przy stoliku kawiarnianym opowiadali mi różne historyjki z życia szkolnego.

B. Kajzer: W 1948 r. z okazji zjazdu zjednoczeniowego PPS i PPR polonista, profesor Wiktor Hajduk zadał nam na ten temat wypracowanie. Marian Piosik, który miał bardzo ciekawy styl, napisał to, co myślał, że decyzja o powstaniu PZPR podporządkowuje Polskę Związkowi Radzieckiemu. Pan Hajduk rozmawiał z kolegą w cztery oczy, ale żadnych konsekwencji z tego powodu nie wyciągnął. A wiadomo, że w tym czasie za prawdomówność spotykały represje.
Po małej maturze w gimnazjum Zdzisław Piwowarczyk i Bonawentura Kajzer kontynuowali naukę w Po- znaniu, a Marian Piosik w Liceum Ogólnokształcącym w Wolsztynie.
Anna Domagalska

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

Dorabiałeś do świadczenia lub zasiłku przedemerytalnego? Rozlicz się z ZUS

Następny

Wielkopolanie polubili e-PITy

Ostatnie z

Zbiórka dla Moniki

W pierwszą niedzielę Adwentu, po mszach w kościele Świętego Józefa w Wolsztynie można było wesprzeć Monikę