Istnienie parafii naznaczone duchem ofiarności

/
12 mins read

Rozmowa z księdzem proboszczem parafii świętego Józefa Opiekuna Kościoła Świętego w Wolsztynie.

Imieniny parafii, obchodzone w dniu Patrona św. Józefa były okazją do rozmowy z księdzem proboszczem Piotrem Bartkowiakiem.

Proszę księdza ostatnie dwa lata były trudnym okresem dla nas wszystkich. Pamiętam dzień w 2020 roku, w którym miały odbyć się rekolekcje wielkopostne. Przybyło na nie wiele osób. Miał je głosić ksiądz Jan Frąckowiak, znany parafianom. Przed mszą powiedział ksiądz proboszcz, że ksiądz arcybiskup odwołał rekolekcje w związku z wprowadzeniem obostrzeń. Na zakończenie Mszy świętej przypomniał ksiądz wtedy pewną sytuację, jaka miała miejsce w XIX w. w czasie epidemii cholery w Krzywiniu.

– Podczas epidemii wszędzie umierali ludzie. W czasie jednego z pogrzebów osoby zmarłej na cholerę, ksiądz proboszcz parafii krzywińskiej złożył coś w rodzaju ślubowania. Jeśli epidemia ustanie, parafia zobowiązuje się, że co roku będzie pieszo pielgrzymować do Górki Duchowej na tamtejszy odpust. Okazało się, że ten wspomniany pogrzeb był ostatnim pogrzebem osoby zmarłej na skutek epidemii, a parafianie z Krzywinia do dziś pielgrzymują.

Dla mnie ten księdza przekaz był bardzo czytelny i pewnie tak jak i ja wiele osób zrozumiało, jak ważna podczas epidemii jest modlitwa.

W tym trudnym, jak wspomniałam okresie, przeżywaliśmy w naszych parafiach nawiedzenie Kopii Obrazu Jasnogórskiego. Były to radosne chwile czuwania przy Matce Bożej.

Chwile bardzo radosne, ale i wzruszające. Ciągle mam przed oczami moment powitania w naszym kościele, kiedy to przed obrazem stanęli rodzice razem ze swymi dziećmi – dopiero co urodzonymi bliźniakami Marysią i Józefem i w imieniu całej wspólnoty powitali Maryję. Wielu z nas pamięta nawiedzenie obrazu sprzed ponad 40 lat i ten wielki entuzjazm tamtych dni. Myślę, że choć atmosfera teraz była zupełnie inna to jednak poczucie, że uczestniczymy w wyjątkowym i historycznym wydarzeniu było przynajmniej podobne. Każdy kto tylko zechciał mógł się z Maryją spotkać. Myślę, że szczególnie niezwykłe były te nocne nasze spotkania – Matka Boża ani na chwilę nie była sama.

Takim smutnym wydarzeniem dla mnie był marsz kobiet (także w Wolsztynie), w którym kobiety opowiadały się za aborcją, czyli mordowaniem dzieci nienarodzonych. Domagano się ,,wolnego wyboru”.

– Nie da się ukryć, że to były działania sterowane przez różne stowarzyszenia i ugrupowania o orientacji gender. Jestem przekonany, że wielu uczestników tamtych wydarzeń nawet nie było do końca zorientowanych w czym uczestniczą. Dość powszechnym zjawiskiem było, że osoby wewnętrznie zdeklarowane jako przeciwni aborcji uczestniczyli w marszu domagając się „wolności wyboru” dla osób wyznających inne wartości. Takie działanie wynikające może nawet ze szlachetnych pobudek w konsekwencji było jednak opowiedzeniem się po stronie grzechu jakim bez wątpienia jest grzech zabójstwa nienarodzonych, czyli grzech aborcji. Warto tutaj nadmienić, że wg Światowej Organizacji Zdrowia w roku 2021 dokonano ponad 42 miliony aborcji, nie licząc tych, które dokonano przy użyciu środków wczesnoporonnych. Przypomnijmy więc jeszcze raz – życie ludzkie jest święte i musi być chronione od momentu poczęcia, aż do naturalnej śmierci, niezależnie od naszych poglądów, czy religijnych przekonań.

Dziś jesteśmy świadkami wojny na Ukrainie, gdzie ludzie walczą o życie i niepodległość.

– Te wydarzenia wywołują nasze współczucie dla cierpiących Ukraińców, ale także złość i gniew na tych, którzy tę wojnę wywołali. I to jest dość istotny problem. Nasze zagniewanie często prowadzi do tego, że zaczynamy życzyć Putinowi jak najgorzej, co w jakiejś mierze kłóci się z naszym chrześcijańskim spojrzeniem. Taka złość jest więc ewidentnym potwierdzeniem pewnej prawdy, że zło bywa zaraźliwe. Jedynym sposobem uporania się z tym problemem jest przekonanie samych siebie do modlitwy i to nie tylko za tych, którzy cierpią, ale też za tych, którzy zadają ból i cierpienie. Czy stać nas na to, aby dziś pomodlić się za Putina? Wielu zapyta: „wyrządził tyle zła i jeszcze się za niego modlić?”. Myślę, że ten człowiek, bardziej niż ktokolwiek inny potrzebuje modlitwy o nawrócenie. Jeśli więc wierzymy w moc modlitwy, to módlmy się gorąco i żarliwie za tego człowieka.

W jednej ze swoich książek ojciec Leon Knabit OSB napisał, że ,,ludzie żyją tak jakby Boga nie było”.

– Dla ludzi wierzących zasadniczo powinno być oczywiste, że życie bez Pana Boga i bez Jego błogosławieństwa nie jest możliwe. No bo jeśli wierzymy, że Bóg jest dawcą życia, to naturalną konsekwencją tego będzie uznanie, że każdy, nawet niewierzący jest stworzeniem Bożym, które bez Jego przyzwolenia nic uczynić nie może. Dlaczego więc, mimo tej katechizmowej wiedzy wielu żyje tak jakby Boga nie było? Myślę, że ten problem związany jest z taką naszą manierą, która powoduje, że w tej naszej osobistej relacji z Panem Bogiem chętniej oglądamy się na innych. A oglądając się zauważamy, że nawet w naszym otoczeniu znajduje się przysłowiowy Kowalski, który Bogu się nie narzuca, a jemu się po prostu powodzi, a już najgorzej, jeśli powodzi mu się lepiej niż nam. To może prowadzić do błędnej diagnozy, że życie w przyjaźni z Bogiem jest nieopłacalne. Tak to nasza materialistyczna natura może być przyczyną naszego nieszczęścia, bo jeśli myślimy, że stojąc przed Panem Bogiem będziemy mogli tłumaczyć się panem Kowalskim, to możemy się srodze pomylić.

Pandemia i obostrzenia sprawiły, że w początkowym okresie do kościoła uczęszczało mniej osób. Wiele osób przyzwyczaiło się już do mszy transmitowanych przez telewizję.

– Czas pandemii miał swoje fazy. Na początku ograniczenia pozwalały na uczestnictwo w nabożeństwach 50 osób, później ta liczba spadła do 5, by w następnych odsłonach stosowane były przeliczniki osób na metr kwadratowy. Te ograniczenia miały swoje konsekwencje. Pierwszą było wprowadzenie dyspensy, która zwalniała z moralnej odpowiedzialności za brak uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. To oznaczało, że nie musieliśmy się spowiadać z opuszczonych w czasie trwania dyspensy Mszy Św. Dramatyczne skutki takiego stanu rzeczy miały się okazać z chwilą, gdy dyspensa została zniesiona. Okazało się, że wielu z nas po prostu nauczyło się żyć bez niedzielnej Eucharystii. To są rany, które leczyć będziemy jeszcze długi czas. Chcę, żeby to jeszcze raz wybrzmiało: Uczestnictwo we Mszy świętej w niedzielę jest obowiązkiem, a zawiniona nieobecność wiąże się z popełnieniem grzechu ciężkiego.

Nasza parafia od początku jej powstania, odznacza się hojnością. W niedzielę i Środę Popielcową przed kościołem odbyła się zbiórka na rzecz Ukrainy. W ogłoszeniach ksiądz poinformował o zebraniu 28.000 zł, za co Caritas podziękował. Wcześniej dla chorej Mai Tomczak zebraliśmy 15.000 zł.

– Myślę, że 25 lat istnienia naszej parafii naznaczone jest duchem ofiarności. Wybudowanie świątyni, wcześniej kaplicy i budynków parafialnych już samo w sobie jest tego potwierdzeniem. Te ostatnie zbiórki na pomoc Ukrainie, dla małej Mai, czy też wcześniejsze na misje na Madagaskarze świadczą o tym, że ten duch nie umarł. Jestem też niezmiernie wdzięczny za okazaną pomoc , o którą poprosił goszczący w naszej parafii pod koniec stycznia ojciec Witalij Podolan OMI. W uroczystość Św. Józefa, naszego patrona wyruszyły z naszej parafii dwa samochody dostawcze z najbardziej potrzebnymi produktami. Udało się też przekazać piec do pieczenia chleba, który wcześniej nasi parafianie sprowadzili z okolic Warszawy, oraz elektryczny piec kuchenny. Wszystkie te dary przekazane zostały dla Domu Miłosierdzia w Obuchowie na Ukrainie. Jestem naprawdę wdzięczny i dumny z postawy moich parafian.

Dziękuję za rozmowę , Szczęść Boże na dalsze posługiwanie duszpasterskie w naszej parafii.

Anna Domagalska

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

Następny

Kryształowe konwalie wręczone

Ostatnie z

Wybory MISS i MISTERA

3 grudnia, w niedzielę o godzinie 12:00 w Klubie Muzycznym B17 na Stadionie Poznań, przy ulicy

Pierniki udały się…

Panie z Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Wolsztynie razem z wychowankami Domu Dziecka „Droga” upiekły pyszne pierniki.