Wojna na Ukrainie trwa już dziewięć dni. Ukraińcy dzielnie bronią swojej ziemi. Wojska rosyjskie niszczą szpitale, szkoły, przedszkola, bloki mieszkalne. Giną nie tylko żołnierze, ale ludność cywilna, w tym dzieci.
Podziw budzi postawa prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który cały czas trwa na posterunku, dodając otuchy żołnierzom i wszystkim mieszkańcom swojej ojczyzny. Oni także włączają się do walki z wykonanymi często przez siebie koktajlami Mołotowa. Prezydent Ukrainy na amerykańską propozycję wywiezienia go z kraju odpowiedział: ,,Potrzebuję amunicji a nie podwózki”. Pamiętam wybory prezydenckie na Ukrainie i reakcje na wybór Ukraińców. Prezydentem został satyryk, aktor, scenarzysta (nie podkreślano, że jest z wykształcenia prawnikiem).
Wtedy pomyślałam o Ronaldzie Reaganie, aktorze, który okazał się znakomitym przywódcą USA. Udzielał pomocy ruchom antykomunistycznym, w tym Solidarności.
Brak wiedzy i wyobraźni wielu polityków prowadzi do nieprzewidzianych, nieraz tragicznych skutków.
To prezydent prof. Lech Kaczyński wykazał się przenikliwością i dalekowzrocznością. W 2008 roku, po inwazji Rosji na Gruzję, udał się tam. W Tbilisi, stolicy tego kraju, na wiecu na którym zgromadziło się około 200 tysięcy osób, w obecności prezydentów Litwy, Łotwy Estonii i Ukrainy Lech Kaczyński przestrzegał: ,,Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może mój kraj – Polska”.
Jak się okazało, to były prorocze słowa. Słowa prezydenta wówczas nie zrozumiano, a wręcz były wyszydzane przez niektórych polityków stanowiących dziś opozycję.
W 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, prezydent Lech Kaczyński wygłosił przemówienie, niezbyt wygodne dla obecnego tam Putina (warto przeczytać je w internecie). Zaraz po tragedii smoleńskiej wiele osób pomyślało o zamachu (do dziś Rosja nie zwróciła Polsce wraku samolotu). Jeszcze tak niedawno zachowanie opozycji wobec żołnierzy broniących granicy polsko-białoruskiej budziło zdziwienie. Wypowiedzi celebrytów i nie tylko, były skandaliczne.
Brakiem wyobraźni wykazali się decydenci Unii Europejskiej. W 2014 roku zignorowali inwazję Rosji na Donbas, Krym. Sankcje nałożone wtedy na Rosję nie zrobiły wrażenia na Putinie i ten rozzuchwalił się. Była kanclerz Niemiec popierała Putina (i nie tylko ona), godząc się na budowę i uruchomienie gazociągu Nord Stream 1 i budowę Nord Stream 2. Sprzeciwiali się temu prawicowi polscy politycy, ale ich nie słuchano.
Dzień przed atakiem Rosji na Ukrainę do Polski z wizytą przyjechała delegacja Parlamentu Europejskiego w sprawie toczącej się procedury z art. 7 Traktatu Unii Europejskiej, (dotyczyły praworządności w Polsce).
Unia bezprawnie blokuje środki finansowe należące się Polsce. Konsekwentnie to stanowisko popierają polscy opozycyjni europarlamentarzyści.
Dzięki aktywności prezydenta A. Dudy i premiera M. Morawieckiego Unia Europejska zrozumiała, jak należy traktować Putina. Premier Morawiecki pojechał do kanclerza Niemiec, by ,,poruszyć sumienie” – skutecznie. Wkrótce stanowisko Niemiec zmieniło się diametralnie i władze podjęły decyzję o nałożeniu dotkliwych sankcji, a także o pomocy w uzbrojeniu (wcześniej postanowili wysłać hełmy na Ukrainę).
Ukraina, jak słusznie, podkreślił prezydent tego kraju, połączyła solidarnie kraje europejskie. Jednakże w jednym ze swoich przemówień prezydent Zełenski, stwierdził, że Ukraina jest osamotniona w walce, a nawet wyraził się też, że ,,nie można być neutralnym”. Mimo udzielanej pomocy z zagranicy Ukraińcy bronią się sami.
Często mój ojciec powtarzał, wspominając II wojnę światową, że Polska we wrześniu 1939 roku była osamotniona, a sprzymierzeńcy nie pomogli.
Wojna na Ukrainie sprawiła, że ludzie zaczęli się jednoczyć. Jako Polacy zdajemy egzamin z solidarności. Ponad pół miliona uchodźców przyjęliśmy do naszego kraju, a setki wolontariuszy, tysiące ludzi dobrej woli pomaga im. Ludzie modlą się o pokój. O tę modlitwę proszą Ukraińcy.
Jakże wymowne brzmią dziś słowa św. Jana Pawła II: ,,Jest w świecie również cierpienie po to, żeby wyzwolić w nas miłość, ów hojny bezinteresowny dar z własnego ,,ja” na rzecz tych, których dotyka cierpienie”.
Anna Domagalska