Wspominam lekcję PO w Powodowie

//
2 mins read

Wojna na Ukrainie zmieniła życie wielu ludzi, zmieniła tez myślenie o bezpieczeństwie i o zagrożeniach. Przez lata przyzwyczailiśmy się do spokoju i uwierzyliśmy, że nadal tak będzie. Niestety, nagle wszystko runęło . Pokolenie, które pamięta jeszcze wojenne lata wspomina brutalność Rosjan, brak zahamowań, bezwzględność i strach wszechogarniający. Ci, którzy pamiętają to byli dziećmi. Nagle zrozumieliśmy, że potrzebne jest wojsko ,sprzęt wojskowy, uzbrojenie słowem armia, która będzie strzec naszych granic i naszego bezpieczeństwa. Tylko, że na to pracuje się latami. Już dawno zaprzestano szkoleń, pozamykano większość strzelnic i tylko pasjonaci uczyli się posługiwania bronią. Jeszcze przez wiele lat po II wojnie światowej młodzież, uczęszczająca do szkół średnich, miała zajęcia z Przysposobienia Obronnego. O wojnie uczyliśmy się z podręczników wprawdzie nierzetelnych, ale sama wojna nas nie dotyczyła. Dziadkowie i rodzice przekazali nam wiedzę bardziej dokładną, choć okrutną.

W szkole średniej w latach 70-tych obowiązkowym przedmiotem było Przysposobienie Obronne. Doskonale pamiętam podręcznik i nauczyciela p. Witolda Karzkowiaka w randze porucznika, który w Technikum Rolniczym w Powodowie również uczył chłopców wf. Dziewczęta zajęcia z PO miały oddzielnie. Od starszych koleżanek i kolegów dowiedziałyśmy się, że nauczyciel jest raczej w porządku, ale czasem „zakręcony”, no i wymagający, ale klasa mogła z nim „dużo załatwić’. Od początku więc nie traktowałyśmy tego przedmiotu tak bardzo serio. O dziwo, nauczyciel przymykał na to oko. Do czasu pierwszego sprawdzianu, którego większość otrzymała tróję . Niezłą zadymę zrobiłyśmy też podczas zakładania opatrunków, po czym wyszłyśmy na zajęcia w teren. Ustawiłyśmy się w dwuszeregu. Przewodnicząca klasy zameldowała – „obywatelu poruczniku, klasa jest gotowa do zajęć z PO”. Miałyśmy ubaw, bo potraktował nas jak wojsko . To był tylko początek. Po tym przekonałyśmy się, co to jest musztra na trawniku. Baczność, spocznij i najgorsze ,padnij , powstań I tak kilkanaście razy. Odechciało nam się śmiechu, wyglądałyśmy jak kupa nieszczęścia ,zmęczone, brudne i zdziwione. Najgorsze jednak było to, że w oknach internatu miałyśmy niezłą widownię. Śmiech, nawet brawa – zgotowali nam starsi koledzy, gdy szłyśmy do łazienki. Podśmiechiwał się także nasz nauczyciel. Jeszcze gorzej wyglądała pierwsza lekcja na strzelnicy .Regularna musztra, a potem strzelanie z KBKS na początku przeważnie ”Panu Bogu w okno”. Po tej zaprawie trzeba było zmienić nasz stosunek do tego przedmiotu. Kilka razy udało się jeszcze przełożyć sprawdzian, ale dalsze udawanie zabawy na PO nie miało sensu. Pamiętam, że kilka osób na maturze zdawało ten przedmiot jako dodatkowo wybrany. Prawdopodobnie od września tego roku ten przedmiot powróci do szkół . Pewnie dla niektórych uczniów to będzie na początku katastrofa, ale wszystkiego można się nauczyć. W chwili obecnej strzelnice są oblegane, trudno znaleźć wolny termin, już o opłatach za wstęp nie wspomnę. Budujące jest to, że na strzelnicy można spotkać nawet kilkunastoletnich chłopców. Świetnie sobie radzą , mają „dobre oko” i na pewno świetnie sobie poradzą na lekcjach PO.

Alina Napieralska

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

W Buczu – gmina Przemęt już po żniwach

Następny

Powstanie Warszawskie

Ostatnie z