O grzybach i schabowym

2 mins read

Ludzie, ja od wielu dni pukam się w głowę, aby kapnąć się o co to się rozchodzi w tej naszej Polsce. Tak długo się pukałam, że mnie głowa rozbolała. Mój ślubny, jak zobaczył, że już mi się od tego pukania głowa trzęsie, zabrał mnie na grzyby. Jedna taka istna chwaliła się na targu, że jeszcze w życiu tylu grzybów nie zebrała, co tej jesieni. Nie wiem, czy przez to pukanie w głowę, oczy mi się zepsuły, bo ja ino parę grzybów znalazłam. Ale w tym lesie ich chyba nie było, bo mój też ich za wiele nie znalazł. Wróciliśmy do domu z koszykami prawie pustymi. Babcia zrobiła nam kawę i w dodatku poczęstowała jabłecznikiem, co upiekła z działkowych jabłek. No, przy kawie to my gadamy o różnych rzeczach, ale i też o polityce, bo przecie tyle się działo. Od tego dziania, to ja się właśnie w głowę pukałam. Jak se ten jabłecznik wsuwałam, to akurat w telewizorze pokazali taką jedną z Niemiec, co na wysokim stołku siedzi. Jak ona powiedziała, że Polskę trzeba zagłodzić, to dziadek o mało się nie zadławił jabłecznikiem. A potem zaczął krzyczeć, bo on pamięta, że jak był dzieciakiem, to w czasie wojny brakowało jedzenia. Dla Polaków była ino marmolada z brukwi. Dziadek gadał też o tym, że w czasie okupacji byli folksdojcze, co listy podpisali i z okupacją się pogodzili. Dziadek taki był nerwowy, że babcia musiała mu dać krople na serce. My się bali o niego, żeby zawału nie dostał przez tą istną, co chce nas zagłodzić. Mój wpadł na pomysł, by dziadka uspokoić. Wziął go na dworzec w Wolsztynie i pokazał mu jak ładnie wyremontowali. Dziadek pamięta jeszcze drewniany dworzec, co stał po wojnie, bo ten przedwojenny został spalony. Dziadek się nie mógł wydziwić, że taki dworzec postawili i jest w nim nawet kino. Po powrocie to my mieli kino w telewizorze. Akurat pokazali protest w Warszawie przeciw temu polex…polexitowi. Rozchodziło się o to, aby my z Unii Europejskiej nie wyszli. My jak na to patrzyli, to już wszyscy zaczęliśmy się pukać w głowę. Nikt przecie o tym nie myśli. Ale ci totalni, bo tak o osobie mówią, od czasów pani Szydło gadali, że wychodzimy z Unii. I teraz znów starą śpiewkę zaczęli. Ale my się zaczęli śmiać, gdy pan Jurek od orkiestry, co gra w styczniu, gadał, że w budynku Unii nic mu się nie podoba, a szczególnie toalety, bo są za małe. Może przez te tam niewygody taka jedna istna wymyśliła, żeby zlikwidować wszystkie obory, chlewnie. Chce też zakazać wędkarzom łowić ryby. Już wcześniej o tym pisałam, ale myślałam, że to żart. Ale ona ciągle się tego domaga. Nie wiadomo, czy wiara nie zacznie protestować w obronie schabowego. Chętnych na pewno będzie wielu.

Mój powiedział, że już zacznie z kolegą przygotowywać transparenty. I ja wiem, że on to zrobi, bo nie wyobraża sobie obiadu w niedzielę bez schabowego.

Wasza Klekociara

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

Nowe propozycje dyrektora

Następny

Ostatnie z

Promocja książki

Z wielką radością i dumą możemy zaprezentować Państwu książkę „Wolsztyn Dzieje Miasta”. Monografia Wolsztyna została wydana

Niedziela Palmowa

Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 im. Powstańców Wielkopolskich w Wolsztynie wykonali palmy , jak i rysunki